Urządzenie zapakowane jest w porządne różowo-fioletowe etui, zamykane na zatrzask.
Do wyboru mamy 4 koncówki:
- nasadkę masującą do poprawy krążenia i absorpcji kosmetyków (Wmasowałam nią krem do twarzy, bardzo przyjemne uczucie, skóra nawilżona i zrelaksowana)
- nasadkę szczotkową do usuwania martwych komórek i regeneracji tych uszkodzonych ( Najbardziej oczywista nakładka. Ma miękkie włosie, mnie nie podrażniła, lekko ściera naskórek. Stosowałam razem z żelem do mycia)
- nasadka lateksowa do delikatnego masażu poprawiającego wchłanianie się kosmetyków( Zwykła lateksowa gąbeczka, raczej mi się nie przyda)
- nasadka z gąbką do równomiernego nakładania makijażu ( Tak samo jak powyższa raczej mi się nie przyda, to zwykła gąbka.Nie wyobrażam sobie nakładania nią podkładu= wchłonie większość kosmetyku)
Podsumowując:
Ciekawy gadżet, z przyjemnością będę go na razie używała. Jestem ciekawa czy wpłynie pozytywnie na moją cerę. Natomiast nie wydaję mi się "niezbędnikiem " w pielęgnacji.
Jeśli kusił nas wcześciej Clarisonic, a odrzucała jego cena to tą szczotkę jak najbardziej polecam! :)